Ewa i Jakub wybrali termin na przełomie marca i kwietnia. Dzień przed ślubem było prawie 20 stopni i pełne słońce. W dniu wesela: 3–4 stopnie, wiatr, deszcz ze śniegiem i ciężkie chmury nad Dębowcem. Idealny moment, żeby zacząć panikować. Oni zamiast tego zrobili dokładnie to, co zaplanowali: kameralne, około 50-osobowe wesele w Willi Słonecznej, ślub cywilny na miejscu, krótka sesja w wichrze i parkiet do nocy. Dokładnie tak wygląda ten reportaż.
Wesele w marcu w Willi Słonecznej – to naprawdę działa












Marzec wielu parom kojarzy się z „jeszcze za wcześnie”. A to jest moment, w którym Willa Słoneczna pokazuje swoje plusy:
– łatwiej o termin w popularnym miejscu,
– brak upału i dusznego powietrza,
– wnętrza, które robią klimat niezależnie od tego, co dzieje się za oknem.
W jednym miejscu dzieje się wszystko: przygotowania, ceremonia, przyjęcie i szybka sesja. Bez wożenia gości po mieście i bez biegania między lokalizacjami.
Ceremonia na sali tanecznej – plan B, który wygląda jak plan A






























Pogoda szybko zamknęła temat ślubu plenerowego. Zamiast próbować na siłę wytrzymać na tarasie przy 3 stopniach, ceremonia odbyła się w środku, na sali tanecznej.
Sala została przygotowana jak pełnoprawne miejsce ślubu:
– rzędy krzeseł dla gości,
– stolik dla urzędnika,
– spójne dekoracje,
– dobre światło z dużych okien.
Nie było wrażenia „awaryjnego kąta”. To był normalny, estetyczny ślub cywilny, który na zdjęciach wygląda dokładnie tak, jak powinien.
10 minut w wichrze – plener tuż obok sali










Na zewnątrz było zimno, wietrznie, co chwilę przechodziły smugi śniegu z deszczem. Idealne warunki na krótki, konkretny plener.
Zrobiliśmy dokładnie tyle, ile miało sens:
– kilka ujęć Ewy w ruchu, z szalem i bukietem,
– Ewa i Jakub idący po trawie, śmiech zamiast pozowania,
– kadry z dramatycznym niebem nad polami,
– bliskie ujęcia przytuleń i spojrzeń,
– szybki powrót do środka, zanim dopadł nas śnieg.
Bez maratonu po lokacjach. Kilka minut świadomej pracy i wystarczy.
Goście, DJ i tańce mimo zimna






































Około 50 osób. Tyle, żeby było z kim tańczyć i jednocześnie nikogo nie zgubić.
Parkiet od początku trzymał tempo, za co odpowiadał DJ Wait. Bez nadmiaru atrakcji, za to z muzyką, która naprawdę rusza ludzi.
Były tańce, śmiech przy stołach, dużo luzu. Byli też tacy, którzy wyszli potańczyć na zewnątrz, mimo kilku stopni na plusie. Te czarno-białe kadry mówią o tej ekipie więcej niż jakikolwiek opis.
To jest dokładnie ten typ wesela, na którym reportaż robi się sam – wystarczy nie przeszkadzać.
Jak ogarnąć ślub poza sezonem – kilka prostych wskazówek
Jeśli myślicie o ślubie w marcu, kwietniu albo ogólnie poza „wysokim sezonem”, warto pamiętać o kilku rzeczach:
- Sensowny plan pod dach. Sala, która dobrze wygląda na zdjęciach i ma światło, to spokój przy każdej prognozie.
- Krótki plener przy sali. 10–15 minut w jednym miejscu potrafi dać więcej niż godzina jeżdżenia.
- Ciepłe okrycia. Szal, sweter, marynarka. Prościej wyglądać dobrze i nie marznąć niż udawać lato w 3 stopniach.
- Konkretna lista zdjęć grupowych. Im krótsza, tym szybciej wszyscy wracają do ciepła i zabawy.
- Zaufanie do ludzi, których zatrudniacie. Dobra sala, DJ, fotograf, który zna miejsce i warunki – to robi różnicę.
Jak pracuję na takich weselach




















Na weselach poza sezonem:
– sprawdzam wcześniej światło i pogodę i proponuję realny harmonogram,
– wykorzystuję to, co jest najbliżej – wnętrza, ogród, otoczenie sali,
– plener w dniu ślubu robię krótko i sensownie,
– nie ustawiam Was co chwilę – macie być z gośćmi, nie na planie zdjęciowym.
Ma być naturalnie, logicznie i tak, żeby za kilka lat dalej chciało się do tych zdjęć wracać.
Napiszcie, jeśli planujecie ślub poza sezonem
Planujecie ślub w marcu, kwietniu albo po prostu nie chcecie czekać na lipcowe terminy?
Chcecie mieć ogarnięty reportaż niezależnie od tego, co pokaże prognoza?
Napiszcie do mnie – podeślę pełny reportaż z Ewy i Jakuba z Willi Słonecznej i sprawdzimy, czy Wasza data jest wolna.



