Wiecie co jest najlepsze w pracy fotografa ślubnego? To, że ludzie, którzy zaufali tobie na początku twojej przygody z fotografią, po kilku latach wracają – czasami jest to sesja ciążowa, czasami sesja rodzinna. Wracają w momencie, kiedy jesteś w innym miejscu, masz nowe umiejętności, fotografujesz zupełnie inaczej niż wtedy.
Tak też było w przypadku Ines i Mateusza. Od naszego spotkania na ich ślubie minęło już ładnych kilka lat. Dziś wrócili do mnie w powiększonym składzie na sesję rodzinną. Jak myślicie, gdzie ją zrobiliśmy?
Dobrze myślicie! Na Jurze Krakowsko – Częstochowskiej. Nie pojechaliśmy jednak na zadeptaną przez fotografów Górę Zborów – udaliśmy się w zupełnie nowe miejsce. Ale nie, nie zdradzę Wam gdzie to dokładnie jest – miejsce ma równie wielki potencjał co wspomniana wcześniej góra. Dlatego chcę, żeby jak najdłużej pozostało niepoznane przez fotografów z całej Polski…